Kontakt

środa, 22 lutego 2012

Czas na witaminy!

Zaczynamy Wielki Post. Czas na niejedzenie słodyczy? Na smutek? Na chodzenie w worku pokutnym? Bynajmniej!
Czym więc może on być dla kochanicy Króla?
Przede wszystkim niech stanie się czasem odbudowy organizmu. Twój duchowy układ odpornościowy potrzebuje codziennej dawki szczególnych witamin. Wielki Post może być jego regeneracją i okazją do prawdziwego powrotu do Źródła Życia i Zdrowia. O duchowych witaminach mówi w dzisiejszej Ewangelii sam Jezus. Są nimi jałmużna, modlitwa i post.


Co więc zrobisz w tym wielkim poście, aby zwiększyć w sobie dawkę wigoru?

Jałmużna obrazuje twoją relację z drugim człowiekiem.
Chyba każda z nas doświadczyło tego, że czyny miłości wobec innych ludzi nie zawsze są przez nich doceniane. Mogą nie zapewniać ziemskiego wynagrodzenia, czy uznania. Jezus daje jednak nadzieję – że jeśli robimy coś w czystej intencji, na Jego większą chwałę i z prawdziwej miłości Bóg nie jest ślepy i niesprawiedliwy. On to widzi i uhonoruje, kiedy uzna że jest to potrzebne.

Nie chodzi też o popadanie w drugą skrajność i sztuczne utrzymywanie w tajemnicy, bo być może darem dla kogoś będzie właśnie świadectwo.

Sęk w tym, żeby chcieć być darem. Żeby ofiarować coś drugiemu człowiekowi – nie koniecznie pieniądze biednemu. Może zechcesz uszczęśliwić swojego przyjaciela jakimś drobiazgiem? Albo częściej, niż musisz myć naczynia żeby rodzice nie musieli się o to za każdym razem upominać? Większe ambicje? Zorganizuj coś twórczego, aby inni też mogli zaangażować się w pomoc.

Modlitwa to twoja więź z Bogiem.
Jezus mówi, że hipokryzją jest modlenie się, żeby pokazać własną pobożność. Lecz równocześnie unikanie tego by ludzie widzieli Cię zamodloną też może nią być. Nie jest obłudą modlenie się publiczne, ale modlenie się wyłącznie na pokaz.
Niech Wielki Post stanie się czasem powrotu. Wracaj do Niego cały czas, nawet gdy wydaje Ci się, że przecież wszystko jest między Wami ok. Może stwierdzisz, że jeszcze nie tak dawno był Adwent, który miał przecież podobne znaczenie, a z owocami teraz jakoś kiepsko. Niemniej jednak, kiedy zdasz sobie sprawę do jak ważnego wydarzenia się przygotowujesz Twój punkt widzenia może się zupełnie zmienić. WMU śpiewa „Na krzyżu poślubił mnie Pan”. Może zechcesz potraktować Wielki Post tak jak narzeczeni traktują czas narzeczeństwa – cieszą się przygotowaniem do wydarzenia zmieniającego wszystko. Dla Ciebie będzie to przygotowanie serca na spotkanie z żywym i przenikającym Panem. W jaki sposób? Częstsza lektura Pisma, 10 minut dziennie słuchania Go w ciszy, dodatkowa Msza Święta w inny dzień niż niedziela…

Post jest tym, co czynisz dla siebie, aby wzbogacić swojego ducha.
Po raz kolejny Jezus porusza dzisiaj temat prawdy. Prawdy na temat tego, kim jesteś. Jak często robisz coś na pokaz? Wyrzecz się tych pozorów, które usiłujesz stworzyć. Wyrzecz się tej fasadowej, nieprawdziwej osoby którą grasz. Pokaż rzeczywistość, to jaka jesteś naprawdę – bez murów które starasz się dookoła siebie budować.
Mury bywają najróżniejsze. Czasem jest to rola ofiary, a czasem udawanie że jest się w czymś doskonałym. Przecież sama wiesz, jak się później czujesz gdy dociera do Ciebie, że znowu się bawiłaś w teatr maskowy….
Co jeszcze zrobić dla siebie w Wielkim Poście? Najprostsze rzeczy - więcej wartościowych książek, albo filmów, wreszcie zdrowe jedzenie, ćwiczenia fizyczne, ćwiczenie samoświadomości przez regularne pisanie dziennika, nieobgryzanie paznokci… Może właśnie takie drobiazgi staną się drogą do wytrwałości i uwolnieniem się od tego co Cię ogranicza i hamuje?

Pamiętaj jednak, że „Radosnego dawcę miłuje Bóg”. Nie dawaj więc, gdy Cię to nie cieszy. Najpierw pobudź swoje serce aby poczuło radość i znajdź pragnienie, które naprawdę Cię pochłonie.
Sugeruję, by twoim pierwszym POSTanowieniem było zapytanie Go co ON proponuje dla Ciebie na ten czas.

poniedziałek, 13 lutego 2012

„Strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło”

Ta z Was, która nosi okulary wie dobrze, że nie da się przez nie patrzeć, gdy są brudne, albo zakurzone. Podobnie jest z sercem. Tylko kiedy jest czyste, możesz widzieć wszystko jasno i klarownie. Dużo się mówi o czystości serca, ale najczęściej w kontekście wolności od grzechu. Jasne, doprowadzanie go do porządku w konfesjonale to podstawa, lecz dbanie o jego nieskazitelność nie przejawia się tylko w tym.

To przede wszystkim stawanie w prawdzie przed Jedynym, który może Ci prawdę o Tobie powiedzieć. Zachowujesz czyste serce będąc wierną sobie i Bogu. Wtedy trudniej o nieustanne rozterki i wahania. Trudniej o to, by ludzie Cię ranili, bo „ranią nas tylko Ci, którym na to pozwolimy” Kiedy Go słuchasz możesz porównać Jego Słowa, z tym co próbują Ci o Tobie powiedzieć inni ludzie i odróżnić co jest prawdziwe.


Spotykaj się z Nim i słuchaj Go i adoruj opalając się w Jego Promieniach!

Istotą adoracji jest to, że tak jak przy opalaniu nie musisz nic robić, po prostu trwasz. Kiedy leżysz na słońcu nawet nie zauważasz, kiedy Twoje ciało nabiera koloru i orientujesz się o tym, dopiero po pewnym czasie. Regularnie stając przed Nim – naszym Słońcem – zaczynasz świecić, odbijając Jego blask.

Pamiętaj przy tym, żeby nie opalać się w makijażu – maska, założona przed Nim sprawia, że do zakrytych części Ciebie Światło nie może dotrzeć. Esencją zaufania jest to, by stanąć przed Nim jakby nago. Bez narzucania Jemu czegokolwiek, bez chowania jakichś części siebie, które wydają nam się beznadziejne. Trwaj przed Nim odsłaniając i to co piękne i to co wymaga uzdrowienia, co Ci się nie podoba. On sam odzieje Cię w szaty daleko piękniejsze, niż te które przed Nim zrzuciłaś. Może się okazać, że w miejscach najwrażliwszych, tam gdzie jesteś najdelikatniejsza, albo gdzie już wcześniej coś Cię zraniło – Jego blask i ciepło aż cię oparzą. Jednocześnie jednak On sam, jako najwspanialszy Masażysta i Farmaceuta namaści Cię olejkiem radości i delikatnie gładząc najwrażliwsze obszary wetrze w nie balsam łagodzący.

Najłatwiej jest opalić się blisko wody. Wodą prawdziwie Żywą są sakramenty. Delektuj się więc jak najczęściej ich ożywczym smakiem.

„Ten kto pragnie napić się ze źródła musi klęknąć i pochylić głowę.
Ściągnąć maskę, potem odpiąć śmieszne szczudła i zdjąć z ramion skrzydła ikarowe.
A gdy w końcu będzie całkiem w toń przejrzystą patrzeć musi umieć,
By w odbiciu jasnym, czystym i spokojnym swoje życie ujrzeć i zrozumieć.”

Kiedy z Nim rozmawiasz On objawia Ci Twoje imię – Twoją osobistą, indywidualną misję, jakiej nie ma nikt inny na świecie. Poznając ją, choćby po kawałeczku zaczynasz widzieć do czego jesteś stworzona i wybierać rzeczywiście to, co służy Twojemu rozwojowi. Kobieta o czystym sercu wypełnia swoją misję – zajmuje się swoją pasją, rozwija talenty. Zdając sobie sprawę do czego jesteś stworzona nie słuchasz ludzi, którzy próbują Ci coś narzucić i nie zdajesz się na okoliczności zewnętrzne. W pełnej wolności dokonujesz wyborów, bo wiesz dobrze czego Ty chcesz i czego pragnie dla Ciebie Najwyższy.

Przy tym jednak czyste serce objawia się w uporządkowaniu uczuć. Św. Ignacy nazywał to świętą obojętnością. Mówił: Staraj się o coś czego pragniesz z całego serca, ale jeśli ma Cię to zniewolić to bądź obojętna. „Nie pragnij bardziej zdrowia niż choroby” . Człowiek powinien bowiem „korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu”. Ład w sercu jest więc po prostu możliwością pójścia za nim zawsze i mimo wszystko. Budowaniem relacji w wolności – nie traktowanie ludzi jak swoją własność. Umiejętnością pozostawienia wszystkiego w zaufaniu, że tak będzie najlepiej, gdyby o to poprosił. To zaufanie, że On jest DOBRY.

Czyste serce to nade wszystko serce kochające. Ale najpierw kochające siebie. Nie będąc bowiem szczęśliwa ze sobą, nie będziesz szczęśliwa z innym człowiekiem, ani nikomu szczęścia nie ofiarujesz. Żeby komuś coś dać musisz to najpierw posiadać. Musisz umieć przebywać najpierw sama ze sobą i cieszyć się z tego, by nauczyć się dobrej niezależności i tworzenia zdrowych relacji z innymi.

Facebook