Kontakt

niedziela, 6 lutego 2011

"Radosnego dawcę miłuje Bóg"

Człowiek nie żyje sam dla siebie. Co więcej dopiero kiedy zda sobie sprawę, że jest tym co ofiaruje, a nie tym co posiada może żyć w pełni.
Czasem może się wydawać, że świat wiele od nas oczekuje, a Bóg tylko wymaga i karze. Tymczasem On pierwszy dał nam siebie w całości, jego hojność przekroczyła wszelkie granice. Przybrał ludzką postać, żeby móc dzielić z nami radości i smutki, lepiej nas rozumieć. Dopełnił przez to dzieła stworzenia i sprawił, że możemy narodzić się na nowo. Zdumiewająco potężny Bóg  z cichością i pokorą oddał się dla nas nie oczekując nic w zamian.
W codziennym życiu każda z nas ma do podejmowania niezwykle odpowiedzialne decyzje - obdarzyć kogoś światłem czy sprawić przez nieuważność serca, że zabijemy jakąś cząstkę drugiej osoby. Radość z tego z obdarowywania uśmiechem, życzliwością, ciepłym słowem, albo konstruktywną surowością już jest nagrodą. Każdy bezinteresowny podarunek powróci do nas według prawa mnożenia – „Dawajcie a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze” (Łk 6, 38). Otrzymamy tysiąckroć więcej i to w tym życiu.
Szalenie ważne jest dawanie świadectwa. To jak żyjemy, cieszymy się i rozwijamy często jest dla kogoś bodźcem do tego żeby się przebudzić.
To żadna sztuka żyć mając otwarte oczy, a nie widząc, co się dzieje dookoła. Zobacz, usłysz, poczuj ile dostajesz i dawaj z siebie ile możesz pamiętając, że dla chrześcijanina 100 % to minimum.



1 komentarze:

A ja zwróciłem uwagę na nagłówek. Tę radość, która tak wiele wnosi i od której tak wiele zależy w tym, co robimy. Bo radość jest z zasady autentyczna. I dawanie - jako takie. Też miałem kiedyś z tym problem, ale się przekonałem - nic tak nie uskrzydla, jak uśmiech kogoś obdarowanego.

Prześlij komentarz

Facebook