Kontakt

sobota, 24 grudnia 2011

Narodziny Boga

Boże Narodzenie. Powiedziano o tych Świętach tak wiele, a jednocześnie tak mało. To uzewnętrznia prawdziwy, a coraz częściej zapominany wymiar tego czasu – wymiar Świętej Tajemnicy.

Jest to czas, kiedy całkowicie niepostrzeżenie przychodzi do nas Bóg. Wielki Król przebiera się za zwykłego człowieka, po to byśmy pokochali Go prawdziwie – nie ze względu na splendor. Czas naznaczony paradoksami: Bóg – człowiek. Chwała – ubóstwo. Chóry anielskie – cisza nocy.


Przypominamy sobie zaczątek prawdziwej rewolucji, która wydawałoby się nie miała prawa istnieć – życie wygrywa ze śmiercią, mimo że prawo głosiło wyraźnie „zapłatą za grzech jest śmierć”. Bóg okazał, że „Wszechmogący gdy kocha najsłabszym być umie”. Sprawiedliwość jest Jego naturą, więc nie mógł odrzucić prawa, ale mógł je wypełnić – sam uiszczając zapłatę. Jakby ojciec - sędzia, którego córka popełniła przestępstwo zszedł z ławy i zapłacił karę, zamiast niej. Może właśnie teraz jest dobry czas by zadać sobie najważniejsze pytania?

Kiedy Ty się narodziłaś? Nie pytam wcale o datę Twoich urodzin. Chodzi o narodzenie z Ducha, o uświadomienie sobie, że świat który ma się przed oczami jest Matrixem i wyrwanie się z niego ku Prawdzie. Chodzi o wybór niebieskiej pastylki, która otworzy oczy i uczyni cię Neo – nowym człowiekiem. Chodzi o zmianę myślenia. Co zrobisz, żeby narodzić się znowu, żeby robić to codziennie? „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (J 3,3 )

Ten, który jest Ucieleśnionym Słowem rozświetla naszą ciemność. "Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką." (Iz 9,1-3.5-6) Chce mówić do nas o nowych rzeczach. Chce opowiadać o przyszłości, zwracać uwagę na to, jakie znaczenie mają zdarzenia Twojego życia z przeszłości, motywować do korzystania z chwili „tu i teraz”. Jak bardzo cenisz sobie Słowo? Czy naprawdę jest „Lampą u Twoich stóp”? Czy traktujesz Pismo jak chleb codzienny, jesteś Go głodna?

Logos (Słowo - Chrystus) oznacza z greckiego również „sens”. On jest Tajemnicą, która wszystko wyjaśnia. Rodzący się Jezus nadaje go całemu stworzeniu. Dopełnia dzieła, które rozpoczął tak dawno. W Twoim życiu też rodząc się – porządkuje, wyjaśnia, daje radość. Sama zauważ, jak gdy Go brakuje jest ciemno. Syn Boży – prawdziwe Słońce. Przychodzi, by dać Ci Królestwo Niebieskie. Kiedy zobaczy Cię obecną wswoim Pałacu „jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje”.

Na wysokościach chwała Bogu! chwała!
Na ziemi spokój ludziom dobrej woli!
Zadrżyj z radości! zadrżyj ziemio cała!

Ta wszystka ziemia od końca do końca
zaróżowieje od rannych promieni,
Bo oblubieniec idzie i obrońca!

I będzie zgoda w zwaśnionej naturze:
Lampart z koźlęciem, z barankiem lwie szczenię,
Będą igrały na libańskiej górze

J. Kasprowicz "Narodzenie Chrystusowe"

czwartek, 15 grudnia 2011

"Małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel"

Piękne mamy dziś czytania. Powinny wzmagać adwentowy głód. W końcu po raz kolejny dostajemy w szczególnym prezencie możliwość uświadomienia sobie, że czekamy na urzeczywistnioną Miłość, na Osobę, której oczy wyrażają wszystko to za czym kobiece serce tęskni od zawsze – prawdziwy zachwyt Twoim pięknem, troskę, romantyczne wyznanie….


No bo przyznajcie same – czy nie marzycie o tym, by poślubić kogoś kto nie będzie Cię ograniczał, tylko pragnął Twojego rozwoju.

Kogoś, kto będzie z całej siły bronił Cię przed hańbą i jeśli doprowadzał do rumieńców wstydu to tylko ciepłymi, wzruszającymi słowami.

Kogoś, kto w swojej sile i surowości będzie bezwzględny, dla tych którzy będą Cię niesłusznie oskarżać, szkodzić, albo ranić.

Kogoś, kto zapewni Ci tylko piękne wspomnienia, a z tego co było złe pozwoli wyciągnąć lekcję i nie wracać do tych wydarzeń w żalu.

Kogoś, z kogo będziesz dumna, ilekroć wypowie słowo, albo wykona jakikolwiek gest.

Kogoś, kto wyrywa Cię ze smutku niezrównanym poczuciem humoru i mówiąc tylko prawdę, bez koloryzowania.

Kogoś, kto będzie dla Ciebie sprawiedliwy i w swoim honorze, nie da sobą pomiatać, tym samym motywując Cię do wyrażania Twojej godności.

Kogoś, kto będzie wierny – mimo wszystko. Po prostu będzie w Ciebie wierzył, co by się nie działo i da Ci szansę jeśli tylko będziesz chciała ją wykorzystać.

Kogoś dobrego - kto jednocześnie uczy Cię, bo wie o Tobie więcej niż Ty sama o sobie.

Kogoś, kto złoży Ci przysięgę i nie zdoła jej złamać, bo byłoby to wbrew Jego naturze.

Kogoś, kto kocha bezwarunkowo, niemożliwie i niewiarygodnie.

Jesteś poślubiona Królowi, czyż to nie wspaniałe? (;

O tym wszystkim jest dzisiejsze czytanie z Księgi Izajasza – zobaczcie same: Iz 54,1-10

„Bo góry mogą ustąpić, a pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą.”

sobota, 10 grudnia 2011

"Czy widzieliście Miłego duszy mej?" (Pnp 3,3)

Radosne oczekiwanie – czy to właściwie nie oksymoron? Przecież czekanie w naszej ludzkiej niecierpliwości jest naznaczone smutkiem. Mimo, że wydarzenie, którego się spodziewamy jest błogie nie potrafimy myśleć o tym, jak będziemy się z niego cieszyć gdy już nadejdzie, nie myśląc jednocześnie o tym jak źle nam teraz.

Adwent jest właśnie czasem, gdy mamy sobie uświadomić, że czekamy na coś najważniejszego i najpiękniejszego – Przyjście Ukochanego, jednocześnie skupiając się na tu i teraz. Nie mamy myśleć, jak nam źle, ale wykorzystać ten czas. Nie mamy też próbować ‘wywróżyć’, ani zgadywać kiedy to nastąpi. Ukochany zjawi się bowiem niespodziewanie jak sam zapowiedział. Spełniaj więc drobne obowiązki każdej chwili: czyń co powinnaś skupiona na tym co czynisz. Wołaj z utęsknieniem: maranatha, lecz wykorzystuj każdą minutę na tej ziemi.



sobota, 3 grudnia 2011

Skąd wziąć pewność w niepewności?

Oczarowanie niezwykłością codzienności, na przekór marudzeniu wszystkich dookoła to wyzwanie godne Kochanicy Króla. Żadne puste słowa.. Po prostu: zagłębiona w Romansie non stop na nowo odkrywasz pasję i miłość w rzeczach, wydawać by się mogło, banalnych. Nie ma spraw profanum, widzisz wtedy jak wszystko zostało uświęcone przez Najświętszego. W zwykłych codziennych zadaniach, w marzeniach i ich spełnianiu, w relacjach z innymi, w podejmowaniu decyzji, w umiejętności cieszenia się.

Co jednak, gdy przychodzi moment strapienia duchowego i zwyczajnie trudno jest być świadectwem. Pojawiają się sprawy, wydające się nie mieć rozwiązania. Tak źle, tak niedobrze. Jest ich coraz więcej. Ciężko podjąć decyzję. Trudno wybrać, czy kierować się w stronę rozumu, czy uczucia, w stronę ognia czy wody, na prawo czy na lewo. Rozbita na kawałeczki, rozerwana pomiędzy różnymi rozwiązaniami szukasz odpowiedzi. Albo inaczej – chcesz czegoś, pragniesz z całego serca, ale kompletnie nie wiesz jak się za to zabrać i to ciągle zaprząta Twoje myśli.

sobota, 12 listopada 2011

Wierność jest sexy (;

Jest taki pokój, który przenika wszystko. Jest taka radość, która nie zależy od okoliczności. Jest taka pasja, która świeci i nadaje sens tam, gdzie go nie ma. Jest miłość, która zadziwia niezmiennością. Jest też Jeden, który Ci je daje.
Jeden, który obdarowuje Cię pełnym poczuciem bezpieczeństwa. Jeden, z którym Romans nigdy nie jest przelotny. Gdy raz do Niego przylgniesz Jego miłość już zawsze będzie Cię „przynaglać”. Ofiaruje Ci niezwykłą trwałość i wierność. Nie jest jak ziemski Kochanek, który może odejść, zranić, zrezygnować – mówi: "Drogi moje nie są drogami waszymi, ani myśli moje nie są myślami waszymi" - Jego bycie przy nas jest nadnaturalne, nie ułomne tak jak ludzkie. Nie ma takiej rzeczy, która mogłaby nas od Niego odłączyć (Rz 8,35-39)


 

piątek, 23 września 2011

"Wróć do pierwotnej miłości" (Ap 2,4)

Tak to już czasem bywa, że zapominamy. Lubimy rzucać między graty to co najważniejsze. Odkładać bezmyślnie na strych, to co jest fundamentem, a potem biadolić, jak to źle i niedobrze. Bo zaczęły się pojawiać rysy na ścianach budynku (stojącego już tylko na piasku), bo coś się zgubiło i już nie jest tak jak być powinno, bo jakaś część w nas się naderwała i nie w smak ją zszywać. Tego rodzaju zapominanie wcale nie jest niezależne od nas. Wręcz przeciwnie - panujemy nad nim całkowicie i serdecznie je zapraszamy do obecności w naszym życiu. To taki materiał „dobro-szczelny” - obijamy nim serce hermetycznie, by żaden powiew ciepła nie mógł do niego dotrzeć.

czwartek, 1 września 2011

* "Ocalenie" Karen Kingsbury

Jestem bardzo ostrożna w stwierdzeniu, czy jakąś książkę mogę nazwać „książką o miłości”. Niemniej jednak „Ocalenie” jest jedną z bardzo nielicznych, której to określenie jestem gotowa nadać.
Najogólniej, urzekło mnie w "Ocaleniu" przedstawienie wielu różnych aspektów miłości w ciepły, lekki sposób. Fabuła wydaje się prosta, ale przedstawiona jest niebanalnie, właśnie ze względu na obecność konkretnego przesłania. Kari Baxter została bardzo dotkliwie zraniona przez męża, jednak mimo tego, co jej zrobił podejmuję o decyzję o tym, że wbrew własnym, sprzecznym uczuciom i opiniom innych ludzi będzie walczyć o odbudowę swojego małżeństwa... Jak sobie z tym poradzi i czy uda jej się doprowadzić do narodzenia na nowo jej i Tima? – te kwestie intrygują coraz bardziej z każdym rozdziałem.
 
 

sobota, 20 sierpnia 2011

"Oto czynię wszystko nowe" (Ap 21,5)

Idziesz szlakiem zarośniętym rutyną. Krok masz przy tym równy, automatyczny. Raz dwa trzy cztery raz dwa trzy cztery. Co rusz natykasz się na to, co już wcześniej widziałaś, robiłaś, czułaś. Takie mechaniczne poruszanie się do przodu wcale nie daje Ci poczucia bezpieczeństwa, wręcz przeciwnie - chaszcze monotonii napełniają Cię strachem. Powietrze jest na wskroś przesiąknięte niepewnością. Patrząc w przyszłość masz w sobie ciemną noc. Pomyśleć, że z początku, gdy wchodziłaś na tą drogę wydawała się tak wygodna i bezpieczna…

Podążając w swoim życiu ciągle za jednakowymi schematami wiele tracisz. Przegrywasz z własnym lenistwem, albo tchórzostwem tysiące możliwości. Boisz się by nie spotkało Cię coś, co wymaga pracy i większego wysiłku. Marzysz o czymś nowym, a trzymasz się kurczowo swojego zapyziałego systemu. Zamiast szukać świeżości i oczyszczenia, zajmujesz się ciągle tym samym, chociaż tak naprawdę już dawno przestało Ci to w tej formie sprawiać radość. Być może to dlatego, że tak jak chwilowo boli wyrywanie zęba, może zaboleć uzdrowienie ran w Twoim sercu, albo usuwanie przeszkód w relacjach z innymi. Jest ono jednak konieczne do tego, byś mogła cieszyć się obfitością szczęścia i wolności. Pozwól sobie doświadczyć, że by zdobyć coś nowego, czego wcześniej nie miałaś w swoim życiu – musisz się odważyć na krok, który będzie niekonwencjonalny!  

sobota, 16 lipca 2011

"Chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca”

Od jutra wraz ze wspólnotą Magis wychodzę na szczególną pustynię – wyjeżdżamy na rekolekcje w duchu św. Ignacego i Ignacjańskie Dni Młodzieży. Wierzę, że będzie to, jak każde rekolekcje czas niezwykle błogosławiony, gdzie otrzymam mnóstwo inspiracji również związanych z tym blogiem. Całe to 10 dni może stać się natchnieniem dla wszystkich uczestników do kolejnej duchowej metamorfozy.

Chcę dać z siebie sto procent. Sto procent służby, oddania, miłości, odpowiedzialności, wiary i nadziei. W związku z tym, że jest to wydarzenie dla nas bardzo szczególne proszę o modlitwę za mnie i grupę dziewczyn z III stopnia, które od trzech lat animuję.
Do zobaczenia w sierpniu!

poniedziałek, 11 lipca 2011

* "Jestem legendą" - recenzja

Dziś pierwszy tekst w nowym dziale. Wpisy w nim rozpocznę od  krótkiej recenzji jednego z audiobooków, które ostatnio przesłuchałam.


poniedziałek, 4 lipca 2011

Bóg - Krawiec?

Bóg jest Krawcem doskonałym - skraja szczęście na Twoją miarę. Przygotowuje dla Ciebie zawsze taką suknię, w której sylwetka Twojej duszy jest idealnie wyeksponowana. Nie uszyje zbyt dużej – zwyczajnie by z Ciebie spadła. Marzenia przecież mogą spełnić się tylko, gdy jesteś gotowa do  ich przyjęcia. Nie będzie też zbyt ciasna o ile podasz Mu odpowiednie wymiary, a najlepiej pozwolisz się wymierzyć.  Do tego potrzebujesz być z Nim prawdziwa. Zaufanie Bogu właśnie na tym polega, że nieustannie stajesz przed Nim jakby nago. Wiesz, że On dostrzega i to, co piękne samo w sobie i to, co wymaga jeszcze pracy. Kiedy jednak pozwalasz Mu uczyć Cię o Tobie samej On osobiście pokazuje Ci co możesz zrobić, by móc zgodzić się na jeszcze więcej radości w swoim życiu.  
On nigdy nie włoży na Ciebie czegoś, czego nie byłabyś w stanie wziąć. Za każdym razem kiedy kierujesz do Niego prośby wysłuchuje Cię i chce dawać jeszcze więcej, ale jeśli Ty blokujesz przepływ łaski – On nie może nic zrobić. Pragnie Twojego duchowego wzrostu. Im bardziej otwarta Twoja dusza i im wyżej urosła, tym więcej On Ci daje i tym bardziej widzisz ile Ci daje.

Czym zatem skrapiać duszę, aby stale dojrzewała?

wtorek, 21 czerwca 2011

*Zmiany (;

Mam przyjemność zaprezentować Wam uaktualnienie bloga w postaci nowego działu. Od dziś bowiem znajdzie się na nim również sekcja, w której zamierzam promować ciekawe płyty, książki i filmy. Metamorfozę w ostatnim czasie przeszła też grafika – czy na lepsze oceńcie sami. Zapraszam do lektury i przedstawiania opinii!

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Królewski pocałunek?

Zrób sobie przerwę. Zaparz dwie aromatyczne kawy, zapal świece i zaproś Go do siebie na romantyczne spotkanie. Porozmawiajcie… Może to dzisiaj zechcesz zwrócić się do Niego ze szczególną prośbą?  Może zawołasz razem z oblubienicą z Pieśni nad Pieśniami „Niech mnie ucałuje pocałunkami swoich ust!” ?
To prawdziwa modlitwa. Prośba o dar nad wszelkie inne dary. Możesz doświadczać tak wyjątkowego wyznania miłości na co dzień, bo „żyć to znaczy być pijanym miłością”.

Francois Varillon pisze:  ”Pocałunek to bardzo piękny symbol miłości, gdyż jest znakiem wiary w dar i przyjęciem tego daru. Pocałunek nie może być naprawdę dany, jeśli nie jest przyjęty. Marmurowy posąg i martwe usta nie przyjmą pocałunku, usta muszą być żywe. A żywe usta to te, które dają i przyjmują równocześnie. Pocałunek jest wymianą oddechów, znakiem wymiany naszych głębi: moje tchnienie wnosi mnie w ciebie, a i ciebie w siebie wdycham w taki sposób, że jestem tobą, a ty jesteś mną „.

Jezus jako Książe, chcąc uczynić z Twojego życia najpiękniejszą baśń, nie zadowala się znanymi Tobie schematami i buduje więź na boskich zasadach. Bowiem nawet jeśli jesteś śpiącą królewną, On chociaż może Cię obudzić, pozwala żyć we śnie, bez Jego obecności, czy nawet wbrew Niemu. Pragnie byś sama wykonała krok zbliżający Cię do Jego objęć. Powtarza „Na cóż budzić ze snu moją umiłowaną póki nie zechce sama”. W swojej delikatności czeka na obdarowanie Cię pocałunkiem w momencie, gdy będziesz gotowa do przyjęcia go i odwzajemnienia. Nie łamie wolności zmuszając do zwracania się do Niego, mimo że szalenie tęskni. „Miłość woła łagodnie, lecz to ona trwa i przetrwa na życie wieczne”

piątek, 17 czerwca 2011

"Prawda Was wyzwoli" (J 8,32)

Minął prawie tydzień od Zesłania Ducha Świętego, kolejnego uobecnienia. Jeśli Mu na to pozwoliłaś znów wyprowadził Cię na pustynię, by mówić do Twojego serca. Nie przestaje jednak Cię uwodzić, aby Twoje serce zwróciło się ku Jego szalonym natchnieniom…

Wyobraź sobie warowną twierdzę. Jesteś uwięziona na wieży, niczym bajkowa księżniczka. Pod zamkiem widzisz całe mnóstwo mężczyzn na białych koniach. Każdy z nich wydaje się być księciem i wszyscy twierdzą, że chcą Cię uwolnić. Prawią Ci różne komplementy, ale i mówią o słabościach Twoich i bliskich Ci ludzi,  próbując jednocześnie przekonać że racja jest po ich stronie i powinnaś zejść akurat do tego, a nie innego. Czasem szepczą, a momentami wręcz  się przekrzykują.  Jesteś zagubiona i nie wiesz już co masz myśleć, bo wszystko wydaje się autentyczne. Nic Cię nie przekonuje, a jednocześnie z żadnej strony nie dotyka Cię jawne kłamstwo.Żeby zostać uwolniona musisz rozpoznać Prawdę, dowiedzieć się, kim  jesteś i jak brzmią słowa, tego, który pragnie prawdziwie dać Ci życie. By nie stracić siebie musisz rozpoznać Tego Jedynego. Tylko jak?

poniedziałek, 23 maja 2011

"Radujcie się zawsze w Panu" (Flp 4,4)

Serce kobiety jest jak muzyka. Bóg stworzył je przecież z umiłowania piękna. Kiedy  zastanawia się ona, jak rozpalić światło, za którym inni będą chętnie podążać, powinna zwrócić uwagę w szczególności na jedno z obecnych w niej od początku brzmień. W każdej kobiecie istnieje bowiem melodia, o którą powinna się szczególnie zatroszczyć. Jej dźwięczność budzi do szukania pełni i obfitości w życiu. Idąc za nią łatwo dotrzeć do  Źródła Nieskończoności, z którego ona wypływa. Pokój i radość w Duchu Świętym są wszakże doskonałym sposobem na przybliżenie innym Królestwa Bożego.

Radość to owoc Ducha, wynikający z decyzji, do którego jednakowoż masz naturalną zdolność. To Bóg marzy o tym byś się cieszyła, a On nigdy nie chce od Ciebie rzeczy niemożliwych. Oznacza to, że możesz się cieszyć nawet bez wyraźnego ku temu powodu. Co więcej kiedy się na to zdecydujesz zauważysz w swoim życiu coraz więcej powodów do radości. „Rozraduj się, a Pan spełni zamiary Twego serca” (Ps 34) „Rzeczywistość należy do Chrystusa” (Kol 2,17), każda więc sytuacja ma na celu dobro, bo nasz Pan jest dobry, a On jest Królem wszystkiego.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Zmartwychwstanie Pańskie

Centrum wszechświata. Początek nowej historii. Zaślubiny spraw ziemskich ze sprawami niebieskimi na całą wieczność.

Król po to obdarował Cię życiem, byś mogła rozproszyć resztki mgły. Zdmuchnąć góry odgradzające Cię od szczęścia i spełnienia marzeń. Złapać w objęcia wszelkie powody do radości i nie wypuszczać ich nawet w obliczu ataku codziennych wyzwań.

Jego wierność jest zadziwiająca. Podczas gdy w pyle bitwy mogłoby się wydawać, że upadł i już się nie podniesie, On powstał by być z Tobą..  Wypełnił swoje obietnice. Nie zostawił Cię samej. Rycerz zwyciężył żeby móc przyrzec ukochanej: „Oto Ja będę z Wami, przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” i już na zawsze trzymać jej zdjęcie w portfelu. Miłość nigdy nie ustaje.

Dzisiaj Miłość Zbawiciela powinna Cię wypełnić z odnowieniem o jakim wcześniej nie mogło być mowy. To czas wyjątkowej łaski.
Proś Go dzisiaj o szczególne wyznanie Miłości, skierowane prosto do Twojego serca. On wie najlepiej co jest mu potrzebne i jak do niego dotrzeć.

„Niech Chrystus przez wiarę zamieszka w waszych sercach, abyście zakorzenieni i ugruntowani w miłości mogli wraz ze wszystkimi świętymi pojąć, czym jest szerokość i długość, głębokość i wysokość. Obyście poznali miłość Chrystusa, która przewyższa wiedzę i zostali napełnieni całą pełnią Boga”
Ef 3,14-21


sobota, 23 kwietnia 2011

Wielka Sobota

Świat duchowy nie zaznaje dzisiaj spokoju. Bramy królestwa ciemności są otwierane, a Jezus wyrywa z niego wszystkie dusze, dając im wytęsknioną wolność. Zaprowadza radykalne porządki. Może tam też tak jak w świątyni stoi z batem nad demonami, a może najbardziej skupia się na tym by wziąć w swoje ramiona wszystkich zagubionych…  Te wydarzenia to kolejna święta tajemnica, jedno jest jednak pewne – nasz Pan czyni wszystko nowe.

Błogosławieni cisi. Dziś dosłownie.
Cisza to swoiste ćwiczenie zaufania. Wydają się w niej rozbrzmiewać słowa: „Czy pamiętacie co obiecałem?”. Ofiara, która została poniesiona jest godna tego, by nie zagłuszać jej żadnym hałasem zwłaszcza tym wewnętrznym. To miejsce, w którym coś się rozpoczyna.
„Słuchaj Izraelu!”. On bardzo często mówi do nas ciszą. Staje się nią, by nas otulić i przeniknąć. Nią kołysze nasze rozkrzyczane serce. Udajemy, że On jest głuchy podczas gdy tak naprawdę to my nie chcemy, bądź nie potrafimy słuchać.

Milczenie jest często bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa, czy gesty. Jednakże Kochanica Króla nie boi się przed Nim zamilknąć. Wie, że nawet jeśli On w tej ciszy przyjdzie ze światłem i zobaczy w jej wzroku to, co ona chciałaby ukryć to wyleje swoje miłosierdzie, by pomóc jej się uwolnić.

Ponadto, paradoksalnie nigdzie indziej jak w milczeniu możemy doświadczyć mocy słów. Przypomnieć sobie, że należy o nie szczególnie dbać, bo będziemy sądzeni z każdego z nich.
 
Niech wyrazem naszego oczekiwania na wyjątkowe spotkanie i przebudzenie będzie milczenie oraz modlitwa, która z niego wypływa. Zadaj dzisiaj śmierć swojej nieufności i włóż do grobu hałas, który rzuca Cię po wątpliwościach i strachu jak burza na morzu małą łódkę. Miłość jest cierpliwa. Czekaj.
 

piątek, 22 kwietnia 2011

Wielki Piątek

Walka. Najważniejszy pojedynek świata. W tym starciu na Śmierć i Życie jest tylko jeden Zwycięzca – Ten, który zadał śmierć ludzkiej śmierci. Cierpiąc wszystkie możliwe bóle, jakich kiedykolwiek człowiek doświadczył i doświadczy, umarł mając Ciebie cały czas  przed oczami. Nie patrzył na Ciebie z gniewem,  jak na źródło tego bólu, ale jak na najsłodsze pocieszenie, umocnienie  w Pasji. Obszar Twojego życia to miejsce wypełnienia Jego misji -  to w nim ma zapłonąć ogień, który On przyszedł rzucić.  

Najczystsza Prawda, Źródło Obfitości, Król otworzył  dla nas szeroko najświętsze miejsce. To Jego otwarte włócznią serce staje się dla nas schronieniem, jest rozwinięte niczym najpiękniejszy prezent. Z niego wylało się uzdrowienie. Jego  krew skrapia to, co nas boli, „jak bandaż litościwie ściąga brzegi rany, by się nowe zaczęło w sercu wyleczonym…”.

Spotkaj się z Nim dzisiaj osobiście, niech Ten Potężny Rycerz, który oddał się w całości damie swojego Serca i poświęcił swoje życie w obronie Twojej godności i wolności sam opowie Ci o tych wydarzeniach. Posłuchaj jak w każdym uderzeniu młotka rozbrzmiewają słowa Hymnu o Miłości, zobacz jak tryskają z każdej rany, jak przeniknięta jest nimi każda strużka krwi...

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza sie bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje…


czwartek, 21 kwietnia 2011

Wielki Czwartek

Msza Święta to szczególne miejsce. To bezpieczna strefa powrotu, w której świętuje się i uroczyście obchodzi to, co najważniejsze, całą historię Waszej więzi. Pozwól się zaprosić na to wyjątkowe wydarzenie jak na kolację do restauracji, w której odbył się Wasz pierwszy pocałunek. Bez wyjątkowych spotkań wszystko w Twoim życiu może stać się szare i nudne, łatwo wpadniesz w rutynę. Taka Randka natomiast upiększa i koloruje codzienność.

Na początku każdej Mszy Świętej kapłan wita Pana składając pocałunek na ołtarzu czyli miejscu obecności. Pozwól sobie wtedy na doświadczenie osobistego przywitania Oblubieńca. Przyszłaś przecież spotkać się z Bogiem, który jest Miłością. Obsyp Go pocałunkami czułych słów i radości z tej Randki.

Spotykając się wspominacie najważniejsze wydarzenia z Waszej znajomości. On szeptem opowiada o tym, co dla Ciebie zrobił. Przypomina, jak oddał za Ciebie życie i powstał z kurzu walki zwyciężając śmierć, po to by móc Ciebie obdarować Swoim Trwaniem. Mówi, jak miał Cię przed oczami w ogrodzie Getsemani, jak widział Cię na krzyżu…. Opowiada o tym, jak się w Tobie zakochał jeszcze przed stworzeniem świata i już wtedy wszystko przygotował, by doprowadzić Cię do tego miejsca…

W czasie Mszy Świętej Jezus poza tym, że przychodzi w Swoim przenikającym Słowie pojawia się też w swojej najcichszej postaci. Jest Chlebem – niech to uświadomi Ci, jak bardzo skoncentrowana jest Jego wszechobecność na tym czasie i w tym miejscu. Jak nasycona jesteś Nim, kiedy przyjmujesz Jego Ciało do siebie.
Eucharystia to jednak nie tylko przebywanie, ale przede wszystkim zjednoczenie z Tym Który Przemienia. Pozwól więc sobie przyjąć ten wielki prezent, jakim jest możliwość włączenia w krwioobieg Króla i stań się przez to najprawdziwszą Księżniczką.

środa, 6 kwietnia 2011

"Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Pan" (Ps 34)

Twój Ukochany czeka na Ciebie. Jesteś miłością jego życia. Cieszy się każdym spotkaniem z Tobą, jak Ty  z pierwszego skowronka wiosną, stokrotki w śniegu, ciepłych promieni słońca. Apogeum szczęścia to dla Niego te momenty, kiedy hojnie obdarzasz Go bezwarunkowym uwielbieniem.

Uwielbienie jest zbudowane na najgłębszej więzi. Ma być poszukiwaniem, chęcią stopienia się z Nim w jedno. Kiedy doświadczysz już jego smaku, modlitwa polegająca tylko na odklepywaniu pacierza, czy bezrefleksyjnie wykonywane pobożne gesty zaczną Ci się wydawać niesycącą dietą. Doświadczając bowiem Bożej miłości, będziesz jej pragnąć jeszcze więcej.  Przysuwając się bliżej Niego usłyszysz bicie Jego serca…. I jakież będzie wtedy Twoje zdumienie, gdy odkryjesz, że to Ty jesteś tym pulsem. W obliczu takiej miłości zaczniesz być wdzięczna, co jest równoznaczne z tym, że będziesz mieć w sobie mnóstwo wdzięku. Zaczniesz świecić, bo szczodrość niezwykle służy Twojemu sercu.

Uwielbienie jest rozkoszą dla Twojej duszy, ale żeby poznać Jego pełny smak warto je odpowiednio degustować. Uwielbienie jest jak jedzenie czekolady, aby odkryć wszystkie aromaty nie wystarczy jej bezrefleksyjnie jeść. Najwyborniejsze jest celebrowanie każdej nuty smaku i zapachu.
Jak tego doświadczyć?

1.      Najpierw stań w obecności Pana i przywitaj się z Nim. Wpatruj się w Jego światło. Przyjrzyj się Jego oczom. Skoncentruj się na tym, że naprawdę się z Nim spotykasz. Odetchnij głęboko i poczuj aromat Jego trwania przy Tobie.   

2.      Wsłuchaj się w swoje serce. Jeśli masz w sobie wewnętrzny chaos daj się najpierw przeniknąć ciszy. Jeśli czujesz pokój skup się na Jego głosie. Co chce Ci dzisiaj powiedzieć?

3.      Czas na kwintesencję kosztowania. Zacznij uwielbiać. Niech każde słowo które z Ciebie wypływa będzie przesiąknięte miłością i pragnieniem bliskości. Uwielbiając skoncentruj się teraz najintensywniej na samej Osobie Najwyższego, nie dziękowaniu za Jego dary - jest godzien uwielbienia z samego tylko tego powodu, że jest i jest Bogiem. Wychwalaj Go nazywając takimi imionami, które podpowiada Ci Duch Święty. Uwielbiaj w każdym wydarzeniu, które Cię spotkało. Jeśli brakuje Ci słów – stawiaj sobie przed oczami konkretne sytuacje i powtarzaj po prostu „Alleluja”, „Chwalę Ciebie Panie”, „Bądź uwielbiony”. Podnoś ręce, śpiewaj, tańcz, skacz, jak Dawid przed Arką. Czuj się w tym wolna. 

Kiedy się w Nim zatopisz, zauważysz, jak wspaniale jest delektować się co dnia Jego Słowem. Jest ono jak miód – jedyny produkt spożywczy, który się nie psuje. Nadaje się do spożycia zawsze, nigdy nie traci na ważności. Hamuje w dodatku rozwój wszelkich pasożytniczych bakterii. „Uschła trawa i kwiat opadł, ale Słowo Pana trwa na wieki” (1P 1,24-25) Choć jest jak chleb powszedni, to zawsze można w Nim poczuć więcej aromatu niż nam się wydaje.  Duch Święty sprawia, że wszystko co On mówi, może w Tobie mieszkać i nabierać smaku, z dnia na dzień znakomitszego.

poniedziałek, 28 marca 2011

Świadectwo - myśli zebrane

„Jestem w Twoim oddechu”
tak cicho wyszeptałeś,
przychodząc z orzeźwieniem
me serce przenikałeś.

Dotknąłeś każdej części
mojego ciała Panie,
przez jeden lekki powiew
Zburzyłeś tyle granic

Tchnąłeś na moje uszy
I oczy wciąż zamknięte,
by miały w końcu szansę
dostrzegać to co piękne.

Także przez moje usta
uparcie wciąż chcesz mówić
do różnych innych ludzi,
aby ich też przebudzić.

W dłonie miecz mi włożyłeś
żebym dzielnie walczyła
i moc Słowa Bożego
przez to w końcu odkryła.

A ja zwyczajnie ciągle
chowam się gdzieś przed Tobą,
jakby próbując uciec
przed Twą Najświętszą Osobą.

Lecz na nic mi to krycie,
bo wiem to doskonale,
że Ty na kroczek nawet
mnie nie opuszczasz wcale.

wtorek, 8 marca 2011

W poszukiwaniu ognistego owocu...

Któregoś wieczoru znajdujesz w swojej skrzynce na listy tajemnicze zaproszenie. Zgodnie z jego treścią udajesz się następnego ranka, zaraz po wschodzie słońca pod wskazany adres. Okazuje się, że znajduje się pod nim sad. Wszędzie gdzie się tylko rozejrzysz, widzisz najróżniejsze drzewa z mieniącymi się na nich w blasku słońca owocami. W pewnym momencie zjawia się Ogrodnik. Tłumaczy: „Do wieczora jest jeszcze dużo czasu, ale podejmij decyzję jak najszybciej by jak najdłużej się nią cieszyć. Zabierz ze sobą te owoce, które najbardziej Cię urzekną, ale przed zachodem słońca.”
Poruszasz się pomiędzy drzewami, idziesz w głąb i szukasz. Nie jesteś pewna czego, wiesz tylko, że musi to być coś wyjątkowego. Przeglądając wszystko i próbując owoce, niektóre odkładasz, bo nie odpowiada Ci ich smak, wiesz, że to nie to czego wypatrujesz. Zbyt kwaśne, za słodkie… Od czasu do czasu zwracasz uwagę na wzrok Mężczyzny, który cały czas Ci towarzyszy, ale nic nie sugeruje, pozostawia wybór. Słońce przesuwa się coraz bardziej i pada pod innym kątem, ale ciągle chodzisz
i się rozglądasz. W końcu zauważasz coś, co przyciąga Cię nie tylko wyglądem, ale ujmuje też niesamowitym zapachem. Wygląda na pozór zwyczajnie, jednakże ma w sobie urok, który Cię oszałamia. Żeby sięgnąć po owoc musisz wspiąć się na palcach i trochę natrudzić, ale po skosztowaniu już jesteś pewna – to jest to. Twój wzrok przykuwa jeszcze jedno: korzenie drzewa sięgają gdzieś daleko i oplatają inne Drzewo bez żadnych owoców, liści, czy kwiatów - Krzyż.

Ten owoc, który znalazłaś to Twoja Pasja. Ona jest smakiem życia, a ma smak ognia. Płonie w Tobie tak widocznie, że świecisz. Rozkoszując się nim doświadczasz obfitości (J 10,10) Działając w niej masz wrażenie, że czas mija nad wyraz szybko. Daje siłę i niewyobrażalne doświadczenie pełni.. Wiesz, że może różni ludzie robią to co Ty, ale i tak masz poczucie, że TEGO smaku nie czuje nikt inny.

Co więcej spożywając Go jesteś włączona w krwioobieg Bożej wszechmocy, gdyż Twoja pasja i pragnienie łączy się z Pasją i pragnieniem Najwyższego. On dał im wyraz na Krzyżu. Krzyczał „pragnę”, a Jego pragnieniem było „rzucić ogień na ziemię i aby on zapłonął” (Łk 12,49) Wydał swojego świętego Ducha, aby napełnić Nim Ciebie. Każda kropla Najświętszej Krwi, która spada na korzenie oplatające Krzyż oczyszcza ten fundament. Daje uzdrowienie i pokrzepienie w momentach, kiedy brak już siły do wytrwania. Pobudza
i motywuje od samego początku, oczyszczając z niepewności i strachu.

Dla św. Pawła pasją było głoszenie Ewangelii (1Kor 9,16), a Ty masz taką rzecz, o której możesz powiedzieć  „Biada mi gdybym…” ? Dostajesz łaskę w postaci sadzonki, czy zdecydujesz się o nie zatroszczyć, by wyrosła jako silne drzewo?
Jeśli jej jeszcze nie znalazłaś, wiedz, że jeden z najpiękniejszych momentów Twojego życia jest wciąż przed Tobą – to jak pierwsza miłość. Jeśli nie szukasz – żyjesz w zniewoleniu, gdyż robisz tylko to co musisz, nie to co chcesz. Świat jaki stworzył dla nas Bóg jest ogrodem przygotowanym do tego, aby odkryć Kwiat pasji wśród całego bogactwa i dobrobytu.

W swojej pasji będziesz odnajdywać uśmiech Ukochanego. Jego śmiejące się oczy, będą Ci towarzyszyły za każdym razem kiedy będziesz się jej oddawać – tak bardzo cieszy Go Twoja radość. To Jego marzenie uszczęśliwić Cię, w związku z tym powtarza Ci nieustannie: „Odważ się pragnąć”. Odważysz się?


wtorek, 1 marca 2011

"Surowość i łagodność są ostrzem przeciwko przeciwnościom"

Mając do podjęcia istotną decyzję tak często chowasz się sama przed sobą i uciekasz, jakby odwlekanie miało Ci w czymś pomóc. Unikanie zaangażowania i darzenie czcią bożka świętego spokoju wydaje się najprostszą drogą. Jednakże niewątpliwie w końcu będziesz musiała stanąć  twarzą w twarz z problemem kiedy przyjdzie do Ciebie wprawiając w zaskoczenie i dezorientację. Tymczasem, czy jesteś świadoma, że w ten sposób sama siebie zniewalasz? Pozwalasz na to, by sytuacja stworzyła Ciebie - złemu jest wtedy dużo łatwiej Tobą manipulować.

 Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest odważna konfrontacja. Jeśli chcesz regularnie pokonywać słabości - wyprzedzaj je.  Konfrontować się, znaczy przechodzić do przodu, być krok przed tym co trudne, stawać w Prawdzie. Wznosić gmach z najśmielszych celów, wyborów przesiąkniętych wonią Jego Słowa, radości pełnienia osobistej misji i odpowiedzialności.  Wiedząc czego chcesz, zmierzasz do celu drogą rozświetloną Najjaśniejszym Słońcem, które przecież wspiera wszystkie Twoje prawdziwe pragnienia i jak nikt na świecie kibicuje Ci w ich osiąganiu. 

               Przykładem osoby, która do głębi poznała czym jest konfrontacja, jest biblijna Judyta. To kobieta, która zaskakiwała zdecydowaniem, przez co była naprawdę silna. Wiedziała czego chce i stworzyła plan, by tego dokonać. Skonkretyzowała cel i odnalazła w sobie motywację. Nie mogła jednak przecież zaplanować wszystkiego. Musiała być ciągle gotowa, trzeźwa, otwarta na rzeczywistość żeby wyłapać to, co może jej pomóc, wykorzystać ledwo zauważalne drobiazgi, przyzwyczajenia wroga, niewiedzę, głupotę. Jej motywacją stało się pewne zagrożenie, gniew, silne emocje, ale mimo, że wykorzystała bodziec zewnętrzny, musiała najpierw mieć w sobie ideały i wartości, o które warto zawalczyć.
Wykazywała się dużą mądrością, umiała wyważyć słowa tak, aby były "odpowiednie do myśli, a myślenie godne tego co jej dano". Znając słabości wroga i wiedziała, że zadziwienie go (chociażby jej pewnością siebie) zwróci uwagę na to o co jej chodzi. Doskonale uwodziła.
Przy tym wszystkim w pełni ufała Bogu, budowała na Nim, On stanowił Fundament jej działań. Nie mogła się zawahać i dać po sobie poznać najmniejszego strachu, ale dzięki inteligencji sprytnie go kamuflowała kobiecością i dumą.  Z pewnością musiała stoczyć walkę sama ze sobą , ale wiedząc, że buduje na Godnym Fundamencie nie musiała się bać. Co więcej pojawiła się w niej chęć służby, świadczenia, inspirowania. Pokładała nadzieję w Bogu, wierząc, że ukształtował w niej naturalne cechy pomocne w dążeniu do celu.
Musiała mieć w sobie prawdziwą, szaloną miłość - taką, która jest odważna - bo to właśnie "w Miłości nie ma lęku, lecz miłość doskonała usuwa lęk". Nie oparła jej jednak tylko na słowach, ale podjęła odpowiedzialność za swój lud, czyli zaangażowanie z niej wynikające, pragnienie poświęcenia się.


                Jako kobieta możesz poczuć się powołana do niepospolitej walki. Jej polem jest szczególnie Twoja godność. Zły chętnie będzie rzucał Tobą po skrajnościach, by obniżyć Twoje poczucie wartości i uwikłać Twoje myślenie w schematy.  Jednakże nic mu z tego nie przyjdzie, jeśli Ty Jako córka Króla będziesz wytrwale dawać mu do zrozumienia czyim jesteś dzieckiem, a ze swoich słabości uczynisz sztandar.
Złap więc śmiało za dwa wiosła: surowość (siła, odwaga, trzeźwość) i łagodność (kobiecość, dobre serce) i zdecydowanie płyń pod prąd rozwalając wszystkie śmieci, bowiem

"Surowość i łagodność są ostrzem przeciwko przeciwnościom" 

Co więcej:
"Broń, którą posługujemy się w naszej walce, nie jest bowiem ludzka, ale od Boga czerpie moc zdolną zniszczyć twierdzę. Burzymy rozumowania i wszelkie przeszkody wznoszone przeciwko poznaniu Boga, a wszelką myśl bierzemy do niewoli, aby doprowadzić ją do posłuszeństwa Chrystusowi" /2 Kor 10,4-5/

wtorek, 15 lutego 2011

"Ja, Pan, chcę być Twoim lekarzem" (Wj 15,26)

Wielka ściana, tama, mur - to właśnie budujesz odgradzając się z własnej woli od radości, gdy trzymasz w sobie stare zranienia. Pracują w Tobie jak robak wyżerający miłość do siebie samej. Zabijają jak zamaskowany zabójca wszelką motywację i determinację do wielkich, coraz odważniejszych celów. Wypijasz truciznę sporządzoną dla siebie samej żywiąc urazę. Hodujesz wewnętrzną terrorystkę będąc winna sobie, bądź komuś przebaczenie. Idziesz za tłumem, dzięki czemu nie czujesz się wstydliwie, zapominając, że grzech niekoniecznie wiąże się z poczuciem winy. Cała siła, jaką w sobie masz leży wtedy odłożona na półkę, przykryta kurzem.
Tak bardzo chcesz się barykadować przed spełnianiem swoich największych marzeń, pragnień i osiąganiem celów?

Samo unikanie zła wcale nie przeważy szali, uświadom to sobie wreszcie. Żeby wyzbyć się złych nawyków, zagoić rany,  przełamać strach, odgrodzić niepewność i sprawić „by to co słabością, bólem i kalectwem, stało się modlitwą, światłem i świadectwem” musisz uczynić krok. Wejść na drogę, którą rozpoczniesz od decyzji. Ciężko poradzić sobie samemu z takimi trudnościami, więc niech tą decyzją będzie jak najszybsze udanie się do Specjalisty….

Lekarz chlebowo-białej cery
O winnych oczach
Nie daje recept
Uzdrawia
Zakatarzone myślenie
Kaszel z drobinkami niepokoju


On rozjaśnia światłem miłości życie zmierzające w ciemną próżnię. Jest dilerem radości. Kiedy przychodzisz do Niego poraniona i niepewna on dotyka głębi Ciebie w sposób niezwykle czuły, który oczyszcza cały strach. Nawet jeśli poczęstuje ziółkami w jednej chwili zupełnie niesmacznymi, to właśnie one mogą poukładać w Tobie to co chaotyczne, jeśli będziesz je przyjmować regularnie. Oczywiście, najlepiej jest profilaktycznie konsultować się z lekarzem systematycznie i wtedy choroba nie rozwinie się w większym stopniu.
Dla każdej kobiety uczucie, że ktoś tak samo za nią tęskni i tak często o niej myśli, jak ona o tej osobie jest jednym z najpiękniejszych doświadczeń. Może właśnie kiedy pozwolisz na dotarcie tej treści do szemranych, czy bolących zakamarków Twojego serca ona wesprze Cię i Twoje dążenie do odzyskania pełni szczęścia?

„Pan go pokrzepi na łożu boleści: podczas choroby poprawi jego posłanie” (Ps 41,4)

1.       „Najpierw połóż się na brzuchu, opierając głowę na dłoniach. Ponieważ tego rodzaju modlitwa może trochę potrwać, zadbaj by podłoże nie było zimne czy niewygodne. Rozłóż sobie na podłodze koc, gruby dywan, materac, albo po prostu połóż się na łóżku.
2.       Pomódl się krótko, by Pan, który powiedział: „Ja, Pan, chcę być twym lekarzem” (Wj 15,26), przyszedł dziś do Ciebie z uzdrawiającą mocą.
3.       Skoncentruj się najpierw na swoim ciele, szukając najbardziej napiętych i obolałych miejsc (kark, plecy, ramiona), i jeszcze raz pokornie poproś, by Pan Cię tam dotknął.
4.       Poświęć trochę czasu na wyobrażenie sobie, jak Bóg pochyla się nad Tobą, niczym profesjonalny masażysta, uciska wszystkie wskazane przez Ciebie punkty, a czyni to z delikatnością, ale i stanowczością. Po prostu wie, co robi.
5.       Skup się następnie na swoim wnętrzu emocjonalnym i duchowym. Jeżeli masz jakieś świeże, negatywne wspomnienia, które wciąż Ci doskwierają, ponownie poproś Boga o pomoc. „Poczuj” jak Bóg sięga w głąb, dotyka wszystkich tych bolączek i uzdrawia swoimi dłońmi.
6.       Zakończ tę modlitwę, przyjacielską rozmową z Bogiem – jak pacjent z lekarzem, któremu bezgranicznie ufa – nie zapominając o dziękczynieniu.”

Fragment pochodzi z książki „Przyczajony Chrystus, ukryty Bóg” o. Fabiana Błaszkiewicza SJ

Jesteś córką Króla! Jesteś godna tego, by wziąć w swoje ręce Miecz Obosieczny. Chwyć Go i uderz tak mocno, jak potrafisz!


niedziela, 6 lutego 2011

"Radosnego dawcę miłuje Bóg"

Człowiek nie żyje sam dla siebie. Co więcej dopiero kiedy zda sobie sprawę, że jest tym co ofiaruje, a nie tym co posiada może żyć w pełni.
Czasem może się wydawać, że świat wiele od nas oczekuje, a Bóg tylko wymaga i karze. Tymczasem On pierwszy dał nam siebie w całości, jego hojność przekroczyła wszelkie granice. Przybrał ludzką postać, żeby móc dzielić z nami radości i smutki, lepiej nas rozumieć. Dopełnił przez to dzieła stworzenia i sprawił, że możemy narodzić się na nowo. Zdumiewająco potężny Bóg  z cichością i pokorą oddał się dla nas nie oczekując nic w zamian.
W codziennym życiu każda z nas ma do podejmowania niezwykle odpowiedzialne decyzje - obdarzyć kogoś światłem czy sprawić przez nieuważność serca, że zabijemy jakąś cząstkę drugiej osoby. Radość z tego z obdarowywania uśmiechem, życzliwością, ciepłym słowem, albo konstruktywną surowością już jest nagrodą. Każdy bezinteresowny podarunek powróci do nas według prawa mnożenia – „Dawajcie a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze” (Łk 6, 38). Otrzymamy tysiąckroć więcej i to w tym życiu.
Szalenie ważne jest dawanie świadectwa. To jak żyjemy, cieszymy się i rozwijamy często jest dla kogoś bodźcem do tego żeby się przebudzić.
To żadna sztuka żyć mając otwarte oczy, a nie widząc, co się dzieje dookoła. Zobacz, usłysz, poczuj ile dostajesz i dawaj z siebie ile możesz pamiętając, że dla chrześcijanina 100 % to minimum.



poniedziałek, 24 stycznia 2011

"W ręku Jego i my i nasze słowa" (Mdr 7,15)

Bóg to Poeta, dobiera każde słowo z pieczołowitością godną znakomitego zegarmistrza. Waży je, by nasze serca były dotknięte w taki sposób jak tego potrzebują.
 Co więcej udostępnia nam pokłady swojej mądrości , abyśmy po nie sięgali każdego dnia – zwłaszcza w Liście Miłosnym, który nam zostawił.  Korzystał z tego Salomon, czego znakiem jest jego modlitwa „Oby mi Bóg dał słowa odpowiednie do myśli i myślenie godne tego co mi dano. W ręku Jego i my i nasze słowa”. (Mdr 7,15)
Najwyższy obdarzył  Samuela obdarzył szczególnym prezentem -  „Nie pozwolił upaść żadnemu z Jego słów na ziemię(Sm 3,15), ale wszyscy powinniśmy zdać sobie sprawę, że „Z każdego słowa bezużytecznego, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu /Mt 12,36/
Jeśli On mówi „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od Ciebie” (Iz 54,10) to  jest to Prawda. Chce uczyć nas odpowiedzialności za słowa byśmy użytkowali Jego dar, a nie odkładali go na półkę. Bo na półce może będzie ładnie wyglądał, ale nic poza tym.  

Wyobraź sobie, że masz przed sobą przepaść. Po drugiej stronie pojawiają się dwie osoby. Jedna z nich to Jezus, druga to ktoś komu ufasz, kto jest dla Ciebie bardzo ważny. Rozmawiają ze sobą w taki sposób, że widzisz, iż się przyjaźnią. Bardzo chcesz być tam z nimi, bo wiesz, że za przepaścią są Twoje pragnienia i pełnia tego czego do tej pory Ci brakowało – znajdziesz tam Radość i  Wolność płynące z Miłości. Potrzebujesz jednak szalonej odwagi, by zostawić za sobą rutynę. Po długiej walce z samą sobą decydujesz się, odcinasz inne możliwości i robisz krok. Za Tobą podąża Twój Anioł Stróż i w najbardziej krytycznym momencie użycza Ci swoich skrzydeł – jesteś tym zaskoczona bo zapomniałaś o Jego obecności. Frunąc tak, masz mnóstwo myśli – zaczynasz czuć niepewność, czy dobrze robisz i czy na pewno będziesz mieć wystarczająco siły, ale jednocześnie ekscytujesz się nowymi możliwościami. Czujesz się całkowicie wolna, wypełnia Cię pasja lotu. Dostajesz się na drugą stronę jak się okazało z łatwością, bo Tak naprawdę nie sama przepaść, czy droga do niej była wyzwaniem, a będzie nim dopiero to co jest za nią.
 Z tym, że dalej idziecie już razem…

Słowo „kocham” to taka przepaść - decyzja, potężna deklaracja . Bardzo ważne, by krok uczynić w odpowiednim momencie. Wypowiadając je w pełni świadomie możemy dostać nowe pokłady siły i błogosławieństwo, bo miłość ma misję zabijania strachu, ale trzeba pamiętać, by decyzję podejmować codziennie – jest w końcu tylko pierwszym krokiem w długiej drodze.
W codzienności warto natomiast pamiętać, że wyrazem dbania o słowa jest czasem ich nieużywanie.

Więc przybliż mnie czasem do siebie,
Zabierz i ukryj przed światem…
Nic nie mów, bądź – to wystarczy
Milczenie ma treści bogate.

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Gdy w Romansie przeszkadza nam wewnętrzny wróg...


„Z całego serca Bogu zaufaj,
Nie polegaj na swoim rozsądku,
Myśl o Nim na każdej drodze,
A On twe ścieżki wyrówna” Prz 3,5

Jezus cały czas chce nas obdarzać pokojem, który w tłumaczeniu z języka hebrajskiego oznacza pełnię istnienia, to co jest zupełne. Kiedy nie mamy w sobie pokoju, szatanowi łatwo jest rzucać nas po skrajnościach i sprawiać, że jesteśmy wewnętrznie pęknięci.
Wtedy też ciężko jest mówić o pokorze i cichości serca, które wyrażają się w akceptacji. Przyczyną dla jakiej nie możemy w pełni siebie zaakceptować jest też brak zaufania.
Często ludzie skarżą się na to, że po tym jak ktoś ich zranił nie potrafią już obdarzyć zaufaniem drugiego człowieka.  Podobnie jak twierdzą, że nie mogą zaufać Bogu. Tymczasem logiczne wydaje się, że nie możemy komuś pożyczyć książki, jeśli jej najpierw sami nie posiadamy. Dlatego zrób wcześniej dla siebie to co chcesz zrobić dla innych. To nie egoizm, a wypełnienie przykazania miłości, które wyraźnie mówi najpierw o miłości do siebie samego. Musisz nauczyć się ufać sobie, musisz nauczyć się kochać siebie. Bez tego nie będziesz w stanie kochać drugiego człowieka tak jak na to zasługuje. Akceptując siebie sprawisz najlepszy prezent swoim bliskim.
Aby to zrobić przyjmij, że Twoje życie jest darem, a Bóg Cię kocha, dlatego, że jesteś. Zasługujesz na to.
Znaj swoją wartość, bądź pewna siebie i odważna. To naprawdę ważne, aby żyć w wolności i podejmować dobre decyzje, być wdzięczną i otwartą w relacjach z ludźmi. Zdaj sobie sprawę, że jesteś wiele warta i że jesteś kimś wyjątkowym. A to wszystko po to „aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, a wy w Nim, za łaską Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa” ( 2Tes 1,12)
Wtedy i tylko wtedy będziesz w stanie przyjąć Miłość Najwyższego jako nieodłączną część swojego życia i żyć z nim w prawdziwej więzi.

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Bóg - Stylista?

„My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu.” 2 Kor 3,18


Nie ma nic piękniejszego niż kobieta ubrana w Miłość. Piękno i Miłość bowiem tkwią jak dwa kryształy w diademie wieczności. Stapiają się w jedno w ręku Boga Artysty, który kreując świat flirtuje z nami przez jego urok. W pochmurny dzień podarowuje nadzieję w tęczy, maluje słońce na szarym niebie, skaczącym kroplom deszczu nadaje rytm niepowtarzalnego tańca. Co więcej zamierzył sobie, byś patrząc na takie dzieła mogła poczuć, że i tak koroną stworzenia jesteś Ty.
Zaprojektował Cię w całości, jako Swoje mieszkanie („Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,17), a przecież jako wytrawny Koneser nie zadowala się półśrodkami.
To od Ciebie zależy, czy chcesz budować swoje piękno na fundamencie Jego Blasku. Jak? Będąc z Nim w żywej więzi. Piękno polega na blasku, który bije z pomnika, który stawiasz żyjąc w prawdziwym zjednoczeniu z Panem. On daje wewnętrzną siłę, uczy świadomości własnej wartości i niezależności wobec opinii innych. („Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą” Iz 60,1 ) Nie ma kobiety, która nie promienieje, gdy jest zakochana.
Trwając w zmysłowym (jaki inny Mężczyzna pozwala Ci się dosłownie zjeść? (: ) doświadczeniu Komunii z Nim jesteś żywym dowodem na to, że najlepszym salonem kosmetycznym jest konfesjonał. I, że nie musisz swojego Stylisty szukać daleko. Przecież tylko ten Jedyny ubiera Cię w radość spełnianych pragnień i coraz większych marzeń (Flp 4, 13), czekając ciągle na Ciebie z rękami pełnymi łask w sakramentach.

Spójrzcie na Niego, promieniejcie radością!” (Ps 34,6)

sobota, 8 stycznia 2011

„Jeden odważny zawsze stanowi większość” czyli skutki Romansu w codzienności


Miłość zabiera strach. Kiedy pozwalasz sobie na Święty Romans Twoje serce wypełnia się Nią w całości i nie ma już miejsca na drugą złą energię, która mogłaby napędzać Cię do działania. Ona wymaga. Wymaga odpowiedniej postawy. Gdy kochasz – chodzisz, oddychasz, mówisz i milczysz w Miłości.
                Taka Miłość może płynąć z jednego źródła. Źródło to nieustannie powtarza Ci „kochaj ile potrafisz. Ja uzupełnię.” Skoro więc Miłość wyzwala od strachu, ten, który pierwszy pokochał, dosłownie nad życie, jest przykładem najdoskonalszej odwagi. Poszedł na krzyż sam, nie w dwunastu. Sam też pokonał śmierć.
                I tego nas uczy co dzień. Jeśli mówi żebyśmy Go naśladowali i wzięli swój krzyż, oczekuje, że będziemy przeciwstawiać się strachowi szukając wolności i Miłości w Nim samym. Chce żebyśmy czerpiąc moc z Jego przebitego boku i otwartych ramion mogli rozdawać innym chociażby swój uśmiech…
                Bo czy uśmiech nie jest aktem odwagi…? Gdy wszyscy dookoła biegają spanikowani, albo bezgranicznie czymś się martwią to właśnie uśmiech będzie stanowić większość. Większość, bo ktoś kto jest odważny kocha. A Bóg z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra. Jeśli Bóg jest przy Tobie, masz do dyspozycji więcej niż całą flotę wojenną. Czy taki Przyjaciel nie daje radości…?
                Walcz! Od ścierania niewielkich pyłków codzienności po rozwalanie gór i burzenie murów!

sobota, 1 stycznia 2011

"Koło tańca miłosnego"

Bal. Siedzisz sama. Nagle podchodzi do Ciebie całkiem przystojny Mężczyzna. Wyciąga rękę i prosi Cię do tańca. Zachowuje się szalenie intrygująco.  Od początku czujesz się lekko niepewnie. Zdajesz sobie sprawę, że nie tańczysz zbyt dobrze, mieszasz kroki i wypadasz z rytmu, ale nie wiesz też czego spodziewać się po tym tajemniczym Panu. Boisz się dać się poprowadzić, by nie wyglądało to zbyt dziwnie, albo żeby On nie poczuł, że będzie miał z Tobą tak łatwo. W końcu jednak po tym jak swoimi silnymi ramionami daje Ci do zrozumienia, że możesz się na nich oprzeć pozwalasz Mu się wieść. W tańcu pokazuje swoją odwagę i wolność, widzisz że nikt nie mówi Mu co ma robić. Zauważasz, że jest nieprzewidywalny, ale jednocześnie wiesz, że Cię nie skrzywdzi. Czujesz się przy nim całkowicie lekko.  Nie masz pojęcia w jaki sposób to robi, ale daje do zrozumienia, że wie o Tobie więcej niż Ty sama i chcę Cię czegoś o Tobie nauczyć…

Wypowiadając  modlitwę „Ukaż mi Panie swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos, bo słodki jest Twój głos i twarz pełna wdzięku…” warto byś przygotowała swoje serce na kilka rzeczy.
Przede wszystkim Jezus jest Dżentelmenem. Nie narzuca się. Ma moc przechodzenia przez zamknięte drzwi, ale na tym właśnie polega siła Jego Miłości, że przez nią jako Wszechmogący staje się słaby. Chce, by Miłość pokonała przepaść. Ten Potężny Król, wiedząc, że nie mógłby wywyższyć swojej służącej, nie łamiąc jej wolności, sam postanawia się zniżyć. Jest szarmancki, po to by Cię oswoić, byś się nie wystraszyła.
Po drugie jak każdy Kochanek pragnie być uwodzony. Czasem chowa się tylko dlatego, że wie, iż nasza tęsknota za Nim może podsycić płomień. Tęskni za nami niewiarygodnie, a ukrywa się byśmy przyjęły Go prawdziwie i same wykonały krok w Jego kierunku. Uczy przez to wytrwałości i bezinteresowności. W tańcu przez rytm – krok do przodu, dwa do tyłu, krok do przodu, dwa do tyłu daje do zrozumienia, że nawet jeśli wydaje się, że się od Niego oddalamy to jednak zawsze tylko On w pełni męsko prowadzi, trzyma w rytmie i ukrywa w swoich bezpiecznych ramionach. Jak każda relacja Romans z Nim może mieć przecież góry i doliny. Wędrując w dolinie z poczuciem pustki lepiej dostrzeżemy to co za czym tęsknimy. Będąc w górze On przyjdzie i dotknie nas tak, jak tego potrzebujemy. Przypomni, że Jego Miłość podtrzymuje nas równie mocno, gdy jesteśmy blisko, jak i kiedy się oddalamy.  I, że zwracając się do Niego nigdy nie otrzymamy odpowiedzi „Abonent czasowo niedostępny, proszę pokochać później”.

Facebook