Kontakt

czwartek, 15 grudnia 2011

"Małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel"

Piękne mamy dziś czytania. Powinny wzmagać adwentowy głód. W końcu po raz kolejny dostajemy w szczególnym prezencie możliwość uświadomienia sobie, że czekamy na urzeczywistnioną Miłość, na Osobę, której oczy wyrażają wszystko to za czym kobiece serce tęskni od zawsze – prawdziwy zachwyt Twoim pięknem, troskę, romantyczne wyznanie….


No bo przyznajcie same – czy nie marzycie o tym, by poślubić kogoś kto nie będzie Cię ograniczał, tylko pragnął Twojego rozwoju.

Kogoś, kto będzie z całej siły bronił Cię przed hańbą i jeśli doprowadzał do rumieńców wstydu to tylko ciepłymi, wzruszającymi słowami.

Kogoś, kto w swojej sile i surowości będzie bezwzględny, dla tych którzy będą Cię niesłusznie oskarżać, szkodzić, albo ranić.

Kogoś, kto zapewni Ci tylko piękne wspomnienia, a z tego co było złe pozwoli wyciągnąć lekcję i nie wracać do tych wydarzeń w żalu.

Kogoś, z kogo będziesz dumna, ilekroć wypowie słowo, albo wykona jakikolwiek gest.

Kogoś, kto wyrywa Cię ze smutku niezrównanym poczuciem humoru i mówiąc tylko prawdę, bez koloryzowania.

Kogoś, kto będzie dla Ciebie sprawiedliwy i w swoim honorze, nie da sobą pomiatać, tym samym motywując Cię do wyrażania Twojej godności.

Kogoś, kto będzie wierny – mimo wszystko. Po prostu będzie w Ciebie wierzył, co by się nie działo i da Ci szansę jeśli tylko będziesz chciała ją wykorzystać.

Kogoś dobrego - kto jednocześnie uczy Cię, bo wie o Tobie więcej niż Ty sama o sobie.

Kogoś, kto złoży Ci przysięgę i nie zdoła jej złamać, bo byłoby to wbrew Jego naturze.

Kogoś, kto kocha bezwarunkowo, niemożliwie i niewiarygodnie.

Jesteś poślubiona Królowi, czyż to nie wspaniałe? (;

O tym wszystkim jest dzisiejsze czytanie z Księgi Izajasza – zobaczcie same: Iz 54,1-10

„Bo góry mogą ustąpić, a pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą.”

7 komentarze:

Witam,
jestem tu pierwszy raz i to pierwsza notatka, którą przeczytałem. Czy dobrze zrozumiałem, że piszesz o swojej relacji z Bogiem tak, jak ludzie przywykli pisać o związku z innymi ludźmi? Wiem oczywiście, że w każdej chwili możesz się powołać na doświadczenie osobiste, do którego nie będę miał nigdy wstępu, póki sam go nie podzielę, jednak czy mimo to mogłabyś spróbować bardziej szczegółowo, konkretniej napisać na czym polega takie doznanie? Czy jest to zupełny substytut partnera w postaci drugiego człowieka? To nie jest żadna prowokacja, tylko zwyczajne zainteresowanie. Dziękuję za uwagę.

Być może prowadziłaś takie rozmowy wcześniej na tym forum i nie chcesz tego znowu robić, w takim razie mogłabyś mi tylko wskazać lokalizację - gdzie mam takiej rozmowy szukać.

Nie traktuję tego jako substytut (; Chodzi mi raczej o ukazanie innego oblicza więzi z Bogiem, które może być dla kobiety bardziej fascynujące i pomóc jej pokochać Go i poczuć jak On ją kocha.Staram się tu dawać wskazówki do spotkania się z Nim w takim wymiarze. Zazwyczaj spotykałam się z rozumieniem stwierdzenia "Bóg Cię kocha" w jakiś religijny sposób, który nie trafia tak jak wg mnie powinno. Do "romansowania" zainspirowała mnie książka S. Eldredge "Urzekająca" i kiedy sama zaczęłam traktować Boga jako Oblubieńca - po jakimś czasie zapragnęłam podzielić się tym doświadczeniem.Wiem, że do wielu osób to nie trafia, ale znam też kilka, którym bardzo to pomogło dlatego mam nadzieję, że przynajmniej części odwiedzających coś moje pisanie da. Myślę, że to może być piękne dopełnienie ludzkiej miłości (;

Istotnie, jeśli traktujesz to jak dopełnienie idei miłości, którą próbujesz darzyć innych ludzi (miłości zarówno platonicznej, jak i zmysłowej)to jest to po prostu ciekawe spojrzenie na relację pionową. Muszę jednak w nawiasie zaznaczyć, że Twojej wypowiedzi na blogu nie odebrałem jako "wskazówki". Wydała mi się, z całym szacunkiem do Ciebie, nieco pretensjonalna i efekciarska. Jeżeli jednak rzeczywiście komuś pomogła, to moje wrażenie nie ma tutaj mocy argumentu. Łączę wyrazy szacunku i pozdrawiam.

Zgadzam się w tym wszystkim, co napisałaś. To piękne doświadczenie i świadectwo, które umacnia wiarę :) Ja Boga i moje relacje z nim postrzegam trochę inaczej niż Ty, ale i to jest równie facynujące, ile ludzi - tyle relacji. Twoją szcerze podziwiam i życzę, by ciągle się pogłębiała ;) Donka

Anonimowy napisał:
"Witam,
jestem tu pierwszy raz i to pierwsza notatka, którą przeczytałem. Czy dobrze zrozumiałem, że piszesz o swojej relacji z Bogiem tak, jak ludzie przywykli pisać o związku z innymi ludźmi? Wiem oczywiście, że w każdej chwili możesz się powołać na doświadczenie osobiste, do którego nie będę miał nigdy wstępu, póki sam go nie podzielę, jednak czy mimo to mogłabyś spróbować bardziej szczegółowo, konkretniej napisać na czym polega takie doznanie? Czy jest to zupełny substytut partnera w postaci drugiego człowieka? To nie jest żadna prowokacja, tylko zwyczajne zainteresowanie. Dziękuję za uwagę."

Pozwolę sobie zamieścić moje doświadczenia dotyczące tego, jak odczuwam, że Bóg mnie kocha.
Swego czasu zainspirowany modlitwami które poleca Fabian Błaszkiewicz w swojej książce, rozpocząłem codzienne modlitwy. Po jakimś czasie wędrówki w głąb siebie pojawiła mi się w wyobrażni jasna postać i wtedy TO POCZUŁEM. Poczułem, że Bóg mnie kocha zawsze. Uczucie to od tamtej pory towarzyszy mi zawsze. Rozumiem to tak: modląc się prosiłem Jezusa aby uleczył moje rany z dzieciństwa w którym miałem poczucie, że nikt mnie nie kocha. W dorosłym życiu pomimo tego, że mam żonę i dziecko ciągle czułem głód bycia kochanym. Wszelkie wysyłki ludzkie nie potrafiły zaspokoić tego głodu. Teraz mogę spokojnie oddychać wiedząc, że mam w sobie miłość i mogę się nią cieszyć.
Pozdrawiam ciepło wszystkich czytelników tego sympatycznego bloga.
Andrzej

Andrzej - dzięki za piękne świadectwo (;

Prześlij komentarz

Facebook