Kontakt

poniedziałek, 9 stycznia 2012

"Syn Hamasu" - recenzja

„Jestem dzieckiem islamu i synem człowieka oskarżanego o terroryzm. Ale jestem także uczniem Jezusa Chrystusa”. Tak pisze o sobie w przedmowie książki „Syn Hamasu” Musab Hasan Jusuf.

Jest to historia niezwykłego człowieka, który już jako dziecko – syn założyciela i najbardziej szanowanego lidera Hamasu, towarzyszył ojcu w jego działalności. Wszystko wskazywało na to, że pójdzie w ślady ukochanego taty. Spotykał się z przywódcami politycznymi Bliskiego Wschodu, brał udział w powstaniu przeciw Izraelczykom, a kierownictwo Hamasu darzyło go dużym zaufaniem. W pewnym momencie jednak, (chociaż wcale nie od razu) wydarzyło się coś co zmieniło trajektorię jego życia i myślenia. Zaczął zmierzać w całkiem innym kierunku.



Zaczęło się od tego, że został szpiegiem izraelskim. Potem trafił do więzienia, gdzie zaobserwował okrucieństwo Palestyńczyków wobec swoich braci. Co działo się dalej, doczytajcie już sami.

Jest to historia absolutnie szokująca. Okazuje się, że najciekawszej fabuły nie trzeba wymyślać, bo tworzy ją samo życie. Słowa z okładki „Wstrząsająca relacja odsłaniająca kulisy terroru, intrygę tajnych służb i heroiczny wybór niezwykłego człowieka” wcale nie są przesadzone.

Według mnie książka ukazuje rozpadanie się od środka kultury arabskiej, chociaż jednocześnie daje do zrozumienia że posiada ona jakąś niewytłumaczalną siłę opierającą się jedynie na przemocy. Hasan sam mówiąc o Jezusie Chrystusie stwierdza „Jak wielki kontrast w zestawieniu z okrutnym i mściwym Bogiem Koranu!”. To naprawdę piękne świadectwo. „Nie wiem, jak inaczej mógłbym patrzeć na tych mężczyzn i widzieć w nich przede wszystkim ludzi, a nie Żydów czy arabów, więźniów czy oprawców. Dawną nienawiść, która skłoniła mnie do kupna broni i snucia planów zabijania Izraelczyków, zastąpiła teraz miłość, której nie pojmowałem

Młody muzułmanin zaczął poszukiwać, nurtowały go różne pytania ale odważnie i uparcie szukał na nie odpowiedzi. Nie uciekał od nich. Walczył ze sobą, mimo że przy nawróceniu czuł ból „podobny do dziecka, które budzi się pewnego ranka i odkrywa, że tata nie jest jego prawdziwym ojcem” .

Książka odpowiada na wiele pytań i rozstrzyga ważne kwestie, ale sporo problemów pozostawia też nierozwiązanych. Czy kiedyś ktoś sobie z nimi poradzi? Nie wiadomo. Intrygujące są też kwestie i dylematy uderzające w sumienie samego czytelnika. Na ile świadomie i radykalnie ja przyjmuję swoją wiarę? Czy tak ekstremalnie jak Hasan byłbym gotów stwierdzić „Dla Allaha morderstwo nie było żadnym problemem, właściwie nawet je zalecał. Ale Jezus wyznaczał zupełnie inne wzorce postępowania. Teraz nie chciałbym przyłożyć ręki nawet do śmierci terrorysty”? A z drugiej strony, czy to na pewno o to chodzi?

Mnie „Syn Hamasu” zainspirował do ponownego zagłębienia się w słowa Pisma Świętego i w najważniejsze przykazanie. One nie tylko go zafascynowały, ale przede wszystkim zmieniły jego życie. Czytając o tym, co Hasan uznał za najbardziej niezwykłe w Ewangelii zastanawiałam się, czy słowa o miłości bliźniego i wybaczaniu wrogom nie stały się już dla nas zbyt oczywiste. Przecież współcześnie słyszymy je częściej jako ironię, lub złośliwość wymierzoną w chrześcijan i przez to zaczynamy nie dostrzegać ich siły. Dopiero w zetknięciu z czym zupełnie odmiennym, brutalnym a dla innych codziennym stają się tym, czym powinny być dla nas - szalenie odkrywczymi, mądrymi i pięknymi wskazówkami .

Życzę Wam, żebyście kiedyś tak jak Hasan mogli powiedzieć „Zaprzyjaźniłem się z niezwykłym Bogiem, który pomaga mi kochać innych ludzi. Osobista więź z Bogiem jest jedynym źródłem mojej wolności, a także kluczem do nowego rozdziału życia.”.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook