Kontakt

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wielka cisza?

Pojedynek na śmierć i życie. Ciągłe bitwy myśli. Potężna batalia, by wygrać z samym sobą i zdobyć upragniony cel. A na zewnątrz? Przenikająca cisza i głębokie milczenie. To kontrast między tym, co dzieje się we wnętrzu uczestników SKB, a tym jak wygląda to z punktu widzenia obserwatora. Ale co kryje się za tym tajemniczym skrótem? 

Wchodzisz w to? – zapytałam siebie któregoś wieczora. Spotkania mojego pióra z kartkami dziennika w ostatnich dniach, uświadomiły mi, że niczego bardziej nie potrzebuję. Emocje wypływały ze mnie gwałtownie, jedna za drugą i bałam się, że się w nich utopię jeśli nie znajdę dłuższego czasu na wyłączność dla siebie i Niego. Mogłam tylko odpowiedzieć - Teraz albo nigdy.

Tu gdzie przyjechałam milczenie nie jest celem samym w sobie, ale środkiem do celu. Cisza ma swoje zadanie. Najważniejszym dążeniem ma być spotkanie z Bogiem Żywym i Jego Słowem. Nie na darmo rekolekcje nazwano Szkołą Kontaktu z Bogiem.

Choć większość uczestników tak naprawdę nie wie czego się spodziewać, to odczuwa, że szykuje się coś niezwykłego. Być może przeżyją nawet duchowe tsunami, które całkowicie zmieni ich trajektorię myślenia. To, co ma pomóc to przede wszystkim rozłąka ze światem zewnętrznym – brak telefonu, porzucenie innych lektur niż polecone przez prowadzących, czy skromność wzroku. Ta ostatnia zasada polega na nieprzypatrywaniu się nikomu. "Nauczyłam się na pamięć układu płytek i wszystkich obrazów na ścianach, zwłaszcza w jadalni” – wspomina ze śmiechem Ola. 

Walczymy 

Dietrich Bonhoffer, apostoł radykalnego i "świeckiego" chrześcijaństwa, uwydatniał znaczenie ciszy. W listach więziennych pisał o niechęci, z jaką odnosił się do plotkowania współwięźniów: "Tutaj wszyscy bez wyjątku zdają się plotkować o swoich prywatnych sprawach, bez względu na to, czy ktoś odczuje zainteresowanie, czy nie. Jedynie po to, by usłyszeć swój głos. Jest to niemal fizyczny popęd, ale jeśli zdołasz zdusić go przez kilka godzin, czujesz się zadowolony z tego, że się mu nie poddałeś". 

No właśnie. Kogo nie zapytałam, słyszałam, że to wcale nie milczenie było najtrudniejsze, ale zmierzenie się z samym sobą, ze swoimi myślami i problemami. „Sporo spraw wtedy wracało. Przypominały się rzeczy, o których wydawałby się mogło już się zapomniało. Bolesne wspomnienia drążyły serce, domagając się uzdrowienia.” mówi Karolina. Kilkoro uczestników zgodnie jednak twierdzi, że nie gdzie indziej, jak właśnie tutaj było najlepsze miejsce do szukania oczyszczenia i uzdrowienia z tych ran. Znaleźli się też tacy, którzy nie podołali wyzwaniu ciszy. Po drugim dniu rekolekcje opuściły dwie osoby – co dowodzi tylko, że nie było łatwo. 

Trzy medytacje, Msza Święta, spacer, lektura Pisma Świętego, rozmowa z kierownikiem duchowym. Każdy dzień zdawał się wyglądać podobnie, ale wewnętrzny rytm jego przeżywania każdy wygrywał sobie sam. Melodia jednych była harmonijna i spokojna, a innych chaotyczna i nieskładna. Najbardziej wyjątkowa była ostatnia noc. Czas spowiedzi generalnej i adoracja Najświętszego Sakramentu do późna. „Nie często zdarza się Wam spać przed Najświętszym Sakramentem” - żartował ks. Bartek – „A teraz proszę – macie taką możliwość. Możecie nawet przynieść sobie tu śpiwory”

Poznać siebie 

- Nie tworzę map – usłyszałam na pierwszej rozmowie z kierownikiem duchowym – Jestem tylko nawigatorem, pomogę Ci odczytać to, co zostawił ktoś inny. Pamiętaj, że kierownictwo to rozmowa we trzy osoby – Ty, ja i Pan.

Bardzo ważnym elementem SKB jest dziedzina nauki wyższej – rzec by można - lekcji o sobie samym. Bo czyż to nie jest tak, że można się w niej kształcić latami, a i tak nie wiele wiesz? Już na początku prowadzący zaznaczyli, żeby nie ulegać „instynktowi stadnemu” i szukać swojego indywidualnego rytmu. Ale oprócz tego również samo przebywanie tylko ze sobą mogło nam pokazać kim jesteśmy. Agnieszka mówi „Gdyby nie to, że była tu taka cisza i możliwość spotkania z Nim nigdy nie dowiedziałabym się czego naprawdę chcę i nie podjęła decyzji, którą tutaj mi się udało podjąć"

Milcząca znajomość 

Lwia część zjawiła się tu za namową znajomych, którzy wcześniej wydeptali ścieżkę. Do Łagiewnik zjechały się osoby z Gdyni, Warszawy, Białegostoku, Kielc oraz spora ekipa z Nowego Sącza. Wbrew pozorom sądeczanom było trudniej – sama musiałam przyznać, że sporym wyzwaniem jest nie porozumiewać się z kimś kogo się zna. Za drzwiami trzeba było zostawić nawet całą kulturę osobistą. „Chcesz przeprosić, bo szturchnąłeś koleżankę, nie przepraszaj. Chcesz powiedzieć ‘na zdrowie!’, gdy ktoś kichnie, nie mów!”. Trzeba było sporo samozaparcia, by niektórych gestów, czy słów nie użyć mimowolnie wręcz instynktownie. „To jakiś fenomen, że nie rozmawiając z nikim, czuję się jakbyśmy się wszyscy doskonale znali. To chyba wspólna modlitwa, cel i przeżywanie tego samego tak działa”.

Tak o swoim doświadczeniu mówi Marysia: „Kiedy myślę o SKB pierwsze, co się we mnie pojawia, to niesamowita radość. Jednym słowem, trzy dni dotykania, poznawania i odkrywania żywego Boga. Realnej Osoby, która dosłownie przytula, głaszcze po głowie, uśmiecha się. Cisza, daje wiele. Pozwala poznać nie tylko Jezusa, ale też siebie i innych ludzi. Była nas prawie czterdziestka pozornie obcych sobie ludzi. Pozornie, bo kiedy ostatniego dnia, w czasie Eucharystii zaczęliśmy się przytulać i z sobą rozmawiać – ja, odkryłam, że w jakimś stopniu kocham tych ludzi i znam ich o wiele bardziej przez sposób np. mieszania herbaty, niż przez rozmowę. Kocham ich mimo, że nawet nie wiem jak mają na imię. To jest wspólnota. To jest żywy Bóg, który po prostu JEST.” 

Ad maiorem Dei gloriam 

Pomysł na nie zrodził się 12 lat temu u o. Piotra Chrobisza i o. Remigiusza Recława. Jak mówi o. Damian Mazurkiewicz „To było pionierskie wydarzenie i ewenement na skalę światową. Wtedy nikt nie robił rekolekcji ignacjańskich dla młodzieży.” Do tej pory forma została podobna, ale dobór tekstów biblijnych przeszedł spore rewolucje. „To musiało być wsłuchiwanie się w to z czym przyjeżdżają i jak przeżywają ludzie. Do tej pory się zdarza, ze jedną, druga medytację zmienimy.” 

Rekolekcje w całości bazują na duchowości ignacjańskiej. Prowadzą je w końcu jezuici. Najważniejsze zagadnienia, które młodzi poznają na SKB to indywidualne podejście do każdego człowieka i to, że Bóg działa w życiu każdego z osobna. Trzeci element to rozeznawanie - sposób bycia między dobrym, a złym duchem w wolności podejmowanych decyzji i kroków. Dla Ignacego było to istotne, żeby przezwyciężać zakusy, których doświadczamy od złego ducha. Na korytarzach można zobaczyć porozwieszane zabawne rysunki z cytatami z „Ćwiczeń Duchowych”. Niektórzy spacerując po korytarzach przepisywali je – widać wzbudzały zainteresowanie. Dzienniki duchowe to kolejna ważna kwestia – uczestnicy mieli w nich zapisywać wszelkie poruszenia duchowe i nosić je ze sobą, gdzie jest to tylko możliwe. Słowo bowiem mogło uderzyć w dowolnym momencie. 

W grudniu 2011 młodzi uczestnicy przyjechali do krakowskich Łagiewnik, ale nie zawsze tak jest. Szkoła Kontaktu z Bogiem uczy w różnych miejscach Polski. Jakie to ma znaczenie? Czy wybór miejsc jest szczególny? Ojciec Damian odpowiada: „ Z doświadczenia wynika, że jeśli jest dużo przestrzeni ludzie czują się swobodniej. W Łagiewnikach wszędzie kręciło się sporo ludzi – to krępuje. Mniejsze miejsca są gorsze, bo trudniej się skupić. Dobra przestrzeń jest za to w Ciężkowicach – tam kontakt z naturą ułatwia wejście w zachwyt Panem Bogiem. Są też miejsca, które sprzyjają klimatycznie, szczególną życzliwością. Jesteśmy nie tylko gośćmi, ale ci którzy prowadza ośrodek też przychodzą na wspólne adoracje, oferują nam nie tylko miejsce, ale też towarzyszą. Daje to poczucie że na rekolekcjach jesteśmy wszyscy.” 

Błogosławieni cisi 

Tworzący to dzieło jezuici są prawdziwymi profesjonalistami w swojej branży. W ekipie Polski Południowej są: o. Damian Mazurkiewicz, ks. Bartłomiej Przepeluk, ks. Daniel Wojda, ks. Jakub Niedzielski i inni klerycy. Bardzo rzadko spotyka się ludzi, którzy mają tak ogromną miłość i dobroć w oczach. Można u nich uzyskać odpowiedzi na wiele pytań. Potrafią pomóc w momencie zwątpienia, dają poczucie bezpieczeństwa. Ich praca i ofiarność jest naprawdę wzruszająca – mówi Asia. Nie mają chwili dla siebie. Cały czas coś przygotowują, rozmawiają z uczestnikami, prowadzą kierownictwo, albo rozwiązują inne problemy. Ojcowie śmieją się wspominając jedną z ciekawych anegdot: „O. Waldek wybrał się kiedyś do apteki, za potrzebami kobiecymi, przy czym zapomniał, że jest w stroju służbowym… Wzbudził ciekawe reakcje u farmaceutek”. 

W jezuickich pokojach toczyły się naprawdę ważne rozmowy. Niektórzy uczestnicy właśnie to uważają za najważniejsze, co im pomogło. Jezuici poświęcili się całkowicie swojemu zadaniu. Pomagali nazywać to, z czym nie radzili sobie uczestnicy, zadawali im specjalne zadania i indywidualnie dobrane ćwiczenia, dawali rady mające na celu doskonalenie modlitwy. Czas wyznaczony na rozmowę to 20 minut dziennie, ale nierzadko zdarzały się czasy „bonusowe”.

„Milczenie ma treści bogate” 

Wyobraź sobie miejsce spowite ciszą. Zobacz człowieka, albo grupę ludzi, którzy wcale przed nim nie uciekają. Ani słowa. W tym bezgłosie obserwują wszystko dookoła. W ich oczach odbija się radość obserwowania. Rozkosz słuchania. Szczęście odnajdywania tego, czego wcześniej nie mieli okazji dostrzec. Modlitwa, staje się tu istotą wszystkiego, a serca zdają się rozbrzmiewać rytmem skromnych słów: 

Przybliż mnie Panie do siebie,
zabierz i ukryj przed światem.
Nic nie mów. Bądź - to wystarczy 
milczenie ma treści bogate... 


Joanna Fiut


2 komentarze:

Byłam dwukrotnie na SKB (na I stopniu). Twój wpis utwierdził mnie jedynie w przekonaniu, że warto było pojechać - choć może teraz cisza rekolekcji nie byłaby dla mnie najlepsza (jestem aż nadto człowiekiem stadnym i bliżej mi do pielgrzymowania niż ciszy - może się jeszcze zmieni, nie wiem). Ale dziękuję!

PS. Styl pisania masz świetny!

Inspirujesz :)

Zapraszam do siebie - http://niedowiarstwomoje.blogspot.com/

Prześlij komentarz

Facebook